Zjawisko
występowania u dzieci gwałtownych wybuchów złości, niezrozumiałych z
perspektywy rodzica, bywa częstym powodem podejmowania decyzji o konsultacji
psychologicznej. Rodzice obawiają się, czy rozwój dziecka przebiega prawidłowo,
skoro przejawia ono zachowania, które trudno dorosłemu wytłumaczyć i
zaakceptować. Przykładem może być gwałtowny wybuch złości (np. krzyk, gwałtowne
ruchy ciała, rzucanie przedmiotami) w sytuacjach, które mogą co prawda rodzić
frustrację (np. konieczność pójścia do szkoły w dniu sprawdzianu, czy wyjazdu
do niezbyt lubianej ciotki), ale tak gwałtowna reakcja jest dla rodziców
zaskoczeniem. Jeśli ma ona charakter incydentalny, zazwyczaj wymaga chwili refleksji,
porozmawiania i wyjaśnienia, skąd wzięły się tak gwałtowne emocje. Jednakże
jeśli równie silne pobudzenie powtarza się w wielu sytuacjach, staje się ono
dla rodziców powodem zaniepokojenia.
Psycholog,
aby pomóc w takich sytuacjach, będzie musiał dotrzeć do przyczyn powstania tego zachowania, a także jego funkcji. Pozwoli to na znalezienie
innych, bardziej konstruktywnych sposobów na zaspokojenie potrzeb, które leżą u
podstaw wybuchów złości.
Niezbędne
w tym procesie jest odwołanie do wiedzy na temat tego, jak i kiedy człowiek zdobywa umiejętność radzenia sobie z trudnymi emocjami.
Nauka
radzenia sobie z trudnymi emocjami rozpoczyna się już w okresie niemowlęctwa. To bardzo ważny czas dla budowania „podwalin”
pod dalsze życie emocjonalne każdego człowieka. Gdy małe dziecko odczuwa
przykre emocje (np. strach, lęk, złość, smutek), po prostu płacze. Rodzic
zazwyczaj próbuje – początkowo metodą prób i błędów, z czasem z coraz większym
zrozumieniem – nadać znaczenie temu, co dziecko odczuwa. „Boli cię brzuszek?”,
„Wystraszyłeś się?”, „Nie lubisz zasypiać samemu?” „Trzeba ci zmienić pieluszkę?”
– do każdego komunikatu rodzic dostosowuje swoje zachowanie. Utuli na rękach
lub pomasuje bolący brzuszek lub zmieni pieluszkę lub da dziecku ukochaną
zabawkę. Każda taka reakcja uczy dziecko, że świat zewnętrzny dostrzega jego
potrzeby, a trudne emocje są możliwe do ukojenia.
Nie
zawsze jednak udaje się tak doskonale dopasować do potrzeb dziecka. Płacz
niemowlęcia zazwyczaj wywołuje u rodziców niepokój, a nie zawsze potrafią oni efektywnie
radzić sobie z tym uczuciem. Ich reakcja zależy od posiadanych w danym momencie
zasobów. Jeśli na przykład doświadczają ciągłego przemęczenia, braku wsparcia,
osamotnienia, silnego lęku lub złości, ich możliwości dotyczące empatycznego
reagowania na potrzeby dziecka mogą być ograniczone. Gdy sytuacja braku
reagowania na potrzeby dziecka ma charakter długotrwały lub występuje z dużym
nasileniem, może powodować, że dziecko na tym etapie nie zdobędzie podstawowej ufności, dającej wewnętrzne
przekonanie, że jego trudne emocje są możliwe do ukojenia, a inny człowiek może
zapewnić mu opiekę i pomóc, gdy przeżywa trudne chwile. Tego rodzaju deficyt
może mieć znaczący wpływ na dalsze funkcjonowanie emocjonalne.
Ważne
jest, by pamiętać, że koncentracja na dostrojeniu rodzica do potrzeb dziecka
jest potrzebna przede wszystkim na początku życia dziecka, a w miarę rozwoju
rodzice powinni poszerzać jego autonomię
stosownie do wieku (zgodnie z koncepcją „wystarczająco dobrej matki” D.
Winnicota). Im dziecko jest starsze, tym więcej na swojej drodze napotka
również różnego rodzaju przeszkód i powodów do frustracji. Niewłaściwe, z
punktu widzenia potrzeb rozwojowych dziecka, jest nadmierne chronienie go przed
ich doświadczaniem. Niewłaściwe jest jednak również nadmierne nimi obciążanie. Poziom przeżywanej frustracji powinien być
dostosowany do wieku i możliwości dziecka.
Jeśli
dziecko będzie mieć usuwaną ze swojego życia każdą najmniejszą niedogodność,
każda jego zachcianka będzie spełniana, a rodzice jak ognia unikać będą
sytuacji, w której dziecko będzie musiało przeżyć rozczarowanie, smutek lub
złość (np. wskutek odmowy kupna zbyt drogiej zabawki), dziecko nie nabędzie umiejętności radzenia sobie z
trudnymi emocjami. Będzie mieć trudność z akceptowaniem rzeczywistości, w
której potrzeby innych są równie ważne, co jego
potrzeby – a na tym opiera się przecież budowanie konstruktywnych
relacji interpersonalnych. Gdy więc przyjdzie się takiemu młodemu człowiekowi
zmierzyć z sytuacją, w której odczuwa frustrację, bowiem jego potrzeby nie mogą
być w zupełności zaspokojone (np. mimo odczuwanego lęku musi pójść na
sprawdzian), zaleją go uczucia, z którymi nie potrafi sobie radzić. Przeżywa je
wtedy bardzo silnie, bo nie wie, co ma zrobić, by się uspokoić. Jest wobec nich
bezbronny, nie wykształcił w sobie umiejętności tolerowania stanu przykrego
napięcia emocjonalnego. Nie potrafi więc tolerować u siebie lęku przed
sprawdzianem i chciałby, aby ta przeszkoda zniknęła z jego życia, tak jak
wcześniej znikały inne przeszkody. Gdy jednak rodzice w tym przypadku nie chcą
jej usunąć i każą pójść dziecku do szkoły, odczuwa ono bezsilność, głębokie
zranienie, poczucie niesprawiedliwości i krzywdy – co wyraża poprzez wybuch
gniewu. Te wszystkie emocje, które go zalewają, też go przytłaczają i też czuje
się wobec nich bezsilny.
Z
nieco inną sytuacją mamy do czynienia, gdy dziecko w toku swojego dorastania doświadczało zbyt wielu frustracji, zbyt
dużych jak na swój wiek. Jeśli rodzice wychowywali dziecko w sposób autorytarny,
potrzeby dziecka traktując jako jego fanaberię, mogło to spowodować
wykształcenie u dziecka trudności z empatycznym traktowaniem innych ludzi i ich
potrzeb. W takiej sytuacji dziecko może kierować się zasadą, że „wygrywa
silniejszy” – im silniej domaga się czegoś, tym bardziej zwiększa szanse na
uzyskanie tego, bez względu na to, jak wpływa to na innych. Tego rodzaju sposób
wychowania może jednak spowodować również, że inne dziecko wycofa się z
komunikowania swoich potrzeb, będzie uległe i posłuszne. Jednak kosztem
emocjonalnym, który będzie ponosić, będzie podwyższony poziom napięcia, który
może powodować, że – mówiąc obrazowo – „tama”, za którą trzyma swoje emocje, w
pewnym momencie pęknie.
Próbując
rozwiązać problem niezrozumiałych wybuchów złości u dziecka, zawsze warto wziąć
pod uwagę szerszy kontekst, w tym również relacji rodzinnych. Celem nie jest w
takiej sytuacji szukanie winnych, ale znalezienie odpowiedniego systemu
wsparcia. Jeśli bowiem powodem niekontrolowanych wybuchów złości są deficyty
wczesnodziecięce lub późniejsze, związane z brakiem przestrzeni do
„pomieszczania” emocji dziecka przez osoby dorosłe – w toku oddziaływań
terapeutycznych właśnie ten aspekt relacji będzie wymagał oddziaływań
korektywnych. Jeśli przyczyną jest trudność rodziców w przeżywaniu uczucia
zawiedzenia swojego dziecka odmową lub stawianiem mu warunków – to na tym skupi
się praca z psychologiem. Jeśli wybuchy złości są formą „walki” o to, kto będzie
silniejszy i kto wygra pojedynek – można uczyć metod rozwiązywania konfliktów,
w których zaspokajane są potrzeby obu stron.
Szczera
komunikacja podczas rozmowy z psychologiem to podstawa udanego procesu
terapeutycznego. Warto pamiętać, że każdego psychologa obowiązuje tajemnica
zawodowa.
Bibliografia: red. L.
Emanuel, E. Bradley: „Co się dzieje z tym dzieckiem? Interwencje
psychoanalityczne w pracy z rodzinami małych dzieci”. Oficyna Wydawnicza
Fundament, Warszawa 2018
Autorka:
mgr Agata Markiewicz, psycholog